Szkoła, która uczy, jak być szczęśliwym człowiekiem.
- KP
- 24 lis 2018
- 2 minut(y) czytania

Christoph Andre, francuski psychiatra, bardzo syntetycznie zdefiniował psychologię pozytywną jako „badanie tego, co działa dobrze w umyśle człowieka, badanie zdolności umysłowych i emocjonalnych, które pomagają nam smakować życie, rozwiązywać problemy i przezwyciężać przeciwności, a przynajmniej przetrwać je”.
Sam twórca koncepcji psychologii pozytywnej, Martin Seligman, przyznaje, że psychologia pozytywna jest ciężka do zdefiniowania ze względu na swój niezwykle dynamiczny charakter, ale stwierdza: „Kiedyś wydawało mi się, że przedmiotem psychologii pozytywnej jest szczęście, że najlepszym miernikiem szczęścia jest zadowolenie z życia. Teraz uważam, że przedmiotem psychologii pozytywnej jest dobrostan, najlepszym miernikiem dobrostanu jest osobisty rozkwit, a celem pozytywnej psychologii jest spotęgowanie osobistego rozkwitu.”
Ze względu na swoją stosunkowo krótką, zaledwie kilkunastoletnią historię, psychologia pozytywna nie posiada więc jasno sprecyzowanej definicji. Nie podlega jednak wątpliwościom, że przedmiotem zainteresowania psychologów pozytywnych jest poszukiwanie podłoża dobrostanu i szczęścia oraz zainteresowanie pozytywnymi wartościami człowieka.
Autorem postulatu edukacji pozytywnej jest również twórca samej psychologii pozytywnej. Według niego szkoła powinna być miejscem, w którym dzieci uczą się, jak być szczęśliwym człowiekiem.
Definiuje zatem edukację pozytywną jako taką, która nie tylko zaopatrzyłaby uczniów w tradycyjne umiejętności wynoszone ze szkoły, ale również w umiejętność samorozwoju i bycia szczęśliwym.
Idea pozytywnej edukacji trafiła zatem na podatny grunt.
Jak zatem powinna wyglądać współczesna szkoła, aby spełniała wszystkie potrzeby współczesnych dzieci i młodzieży?
Jedną z badaczek tematu była Irena Obuchowska, polska profesor, psycholożka i pedagog. Postuluje ona, iż we współczesnej szkole powinien powstać niejako „trójkąt interakcji”. Interakcja ta miałaby przebiegać na linii: nauczyciel- uczeń- rodzic.
Rodzice zbyt często oczekują od placówek edukacyjnych przejęcia pełnej roli wychowawczej, jednak to oni sami posiadają wiedzę niezbędną do tego, aby zapewnić dziecku pełnię rozwoju, w związku z tym powinni być uwzględnieni w procesie ustalania potrzeb edukacyjnych, w szczególności na etapie wczesnoszkolnym.
"Szkoła marzeń" według Ireny Obuchowskiej miałaby wyglądać następująco:
szkoła powinna realizować hasło „nauczanie dla uczenia się”
nauczanie w szkole powinno w większym stopniu obejmować wiedzę o samym człowieku
szkoła powinna kształtować następujące kompetencje: współdziałanie i współpraca, umiejętność komunikowania się, wzajemne wspomaganie się w potrzebie
szkoła powinna uczyć dostrzegania pozytywnych cech w ludziach oraz akceptacji odmienności
szkoła powinna zaopatrywać ucznia w umiejętności racjonalnego radzenia sobie w sytuacjach trudnych
szkoła powinna wzbudzać w młodym człowieku poczucie estetyki
W roku 2005 Martin Seligman oraz piętnastoosobowy zespół z Centrum Psychologii Pozytywnej Uniwersytetu Pensylwanii opracowali model pozytywnej edukacji, który miałby opierać się na budowaniu 6 głównych sfer, w obszarze których uczeń nabywa konkretne umiejętności:
pozytywne relacje
pozytywne emocje
pozytywne zaangażowanie
pozytywne osiągnięcia
pozytywne zdrowie
pozytywne cele
Seligman chcąc wyjaśnić założenia edukacji pozytywnej zadaje rodzicom dwa podstawowe pytania:
Czego pragniesz dla swoich dzieci?
Co obecnie szkoła oferuje Twoim dzieciom?
Odpowiedzcie sobie na nie sami.
Wydaje się bezsprzeczne, iż misją każdej współczesnej szkoły powinno być przede wszystkim tworzenie warunków do optymalnego rozwoju ucznia, w tym odkrywanie i rozwój mocnych stron, zdolności oraz maksymalizowanie potencjału każdego dziecka.
Z pasji do ludzi,
mamaijacoach
Comments